W poprzednim rozdziale...
Tamu wyjawia sekret swoim przyjaciołom okazuje się,że oni też coś ukrywali. Jeśli nie przeczytałeś poprzedniego rozdziału zajrzyj do nie go ma tytuł Sekret;)
Na Rajskiej Ziemi nastał kolejny poranek było tu pięknie jak zawsze.Mała Tamu wstała bardzo wcześnie,ale postanowiła nie budzić mamy i brata.Poszła w stronę wielkiego wodospadu.
Droga była dość długa,ale w końcu doszła.Napiła się parę łyków tej krystalicznej wody i patrzyła na jej dno.Można tam było dojrzeć kolorowe kamyki i muszelki bo woda była tak czysta,że wszystko można było dokładnie obejrzeć.Do tego była bardzo orzeźwiająca,a że Tamu uwielbiała pływać szybko do niej wskoczyła. Lwiczka kochała wodę czuła się w niej lepiej niż na lądzie.Jednak po pływaniu jak to często bywa strasznie zgłodniała,a więc pomyślała,że coś upoluje.Niby nigdy nie próbowała,ale często przyglądała się lwicom,które najpierw goniły ofiarę,a później wbijały kły w jej szyje tak,by po chwili zdechła. Uznała więc,że to nic trudnego.Przez długi czas szukała ofiary aż wreszcie znalazła szczura.Gryzoń wychodził z nory.Lwiczka przyczaiła się i szła powoli w kierunku swojej ofiary.Niestety zwierzak wyczuł niebezpieczeństwo i szybko uciekł.
-Ach!-Krzyknęła niebieska.
Jednak ona nie poddawała się tak łatwo szukała dalej i już po chwili zauważyła zająca.
-Jeśli uda mi się go złapać będzie lepszy niż ten głupi szczur-Mówiła sama do siebie.
I po raz drugi bezszelestnie podchodziła do ofiary.Jej łapy delikatnie dotykały ziemi,a pazurki powoli się wysuwały.Patrzyła na zająca swoimi dużymi zielono-szmaragdowymi oczami.Podchodziła coraz bliżej i bliżej aż wyskoczyła.Biegła jak najszybciej umiała jej wszystkie mięśnie były naprężone łapy przygniatały się do ziemi i po chwili odskakiwały.Z daleka można by rzec,że to profesjonalistka.Po tej bieganinie wskoczyła na zająca wbiła w niego pazury i przyciągnęła do siebie.Później wbiła kły w jego żyły,a on powoli zdychał.
-Mogę być z siebie dumna- Uśmiechnęła się do siebie.Tamu nie była pewna siebie,ale jak jej się coś udało to wiedziała,że może być z siebie zadowolona.Po zjedzonym posiłku wróciła w miejsce zamieszkania jej małej rodzinki.Właśnie się przebudzili.Gdy Jasiri się tylko przeciągnął lwiczka podbiegła do niego i krzyknęła zadowolona do ucha:
-Cześć braciszku!
-Yyy...musisz tak krzyczeć w ogóle kiedy ty wstałaś?
-Aaa jakiś czas temu i odkryłam super miejsce muszę ci je pokazać i przy okazji upolowałam zająca i to całkiem sama ha!-Specjalnie chwaliła się bratu,żeby się z nim droczyć.
-Oj tam oj tam co jest trudnego w upolowaniu zwykłego zająca.
-Uwierz mi ty byś nie dał rady-I wystawiła mu język.
-Osz ty!-I powalił siostrę,a po chwili oboje zaczęli się śmiać.
-Dobrze dzieci spokój-Odrzekła Uzuri,która również się śmiała.
-Mamo muszę pokazać Jasiremu super miejsce możemy tam iść?
-Poczekajcie chwile-Lwica obwąchała teren-Czuje coś dziwnego dzisiaj lepiej nigdzie nie idźcie.
-Ale mamo przecież nic się nie stanie nie przesadzaj!-Krzyczały lwiatka.
-Dobra,dobra dziś nigdzie nie idziecie i koniec kropka.Tamu czy podczas swojego spaceru nie widziałaś nic podejrzanego?
-Nie wszystko było normalnie.
-Hmmm-Kremowa chwilę się zastanawiała.
-Musimy iść do Akilego szybko!
-Ooo super w jego baobabie zawsze jest ciekawie.
I cała trójka zmierzała w kierunku wielkiego drzewa na którym mieszkał mandryl.Uzuri przez całą drogę rozglądała się lecz nie widziała nikogo podejrzanego.Po jakimś czasie dotarli.
-Dzień dobry Akili- Powiedziała Uzuri,a lwiątka zaraz po niej.
-O dzień dobry kochani!Co was sprowadza w ten piękny ciepły poranek?
-Mamy pewien problem.Na Rajskiej Ziemi chyba ktoś się zadomowił.Nie widziałam nikogo,ale coś przeczuwam czy wiesz kto to może być?
-Hmmm....duchy przodków dawały jakieś znaki,ale to już dawno widzę,że dopiero teraz się to spełnia-mówił pod nosem jak by do siebie po chwili jednak krzyknął-Musicie na siebie uważać ktoś się tu czai i chyba nie jest przyjacielem niestety nie wiem kto to.
-Mamy się bać?
Mandryl odpowiedział przytaknięciem.
-No dobrze...dziękujemy za informacje będziemy ostrożni.
-Nie ma za co do zobaczenia!
Gdy wychodzili Akili zawołał Tamu,która wychodziła ostatnia.
-Tamu zapamiętaj,że duchy przodków zaplanowały dla ciebie inną przyszłość niż ci się wydaje.Będziesz miała jeszcze duże znaczenie dla świata.
Lwiczka nic nie odpowiedziała tylko patrzyła na niego pytająco i po chwili odeszła.
-Kiedyś zrozumiesz...-Powiedział sam do siebie.
Rodzina nieco niespokojna wracała do domu.Uzuri,która jak zawsze panikowała bala się,że gdy zaatakują ją jakieś silne lwy ona nie da rady obronić swoich dzieci.Gdy już wrócili zastali tam niemiłych gości,a były to hieny!Całe stado rozgościło się jak u siebie i pozajmowały cały teren.Uzuri była zszokowana,a jednocześnie zła.
-Co tu się dzieje?!
I dopiero wtedy hieny ich zauważyły.Jedna powoli do niej podchodziła była największa z nich wszystkich więc to pewnie przywódca.Okrążyła ich,a po chwili krzykneła:
-Na nich!
Lwica nie mogła pokonać całego stada tych psów dlatego wzięła dzieci w pysk i uciekła.
-Ha ha ha-śmiały się złośliwie-i nie wracaj tu kotku ha ha ha!
Uzuri wraz z dziećmi dobiegła do granicy i stała tam bezruchu nie odzywając się.
-I co teraz będzie?-Spytał Jasiri.
-Nie wiem synku nie wiem....
Koniec!Nareszcie!Myślałam,że nigdy tego nie skończę bo uwierzcie nie chciało mi się tego pisać od nowa,ale jest i jakoś tam wyszło.To pa pa:****
-Ach!-Krzyknęła niebieska.
Jednak ona nie poddawała się tak łatwo szukała dalej i już po chwili zauważyła zająca.
-Jeśli uda mi się go złapać będzie lepszy niż ten głupi szczur-Mówiła sama do siebie.
I po raz drugi bezszelestnie podchodziła do ofiary.Jej łapy delikatnie dotykały ziemi,a pazurki powoli się wysuwały.Patrzyła na zająca swoimi dużymi zielono-szmaragdowymi oczami.Podchodziła coraz bliżej i bliżej aż wyskoczyła.Biegła jak najszybciej umiała jej wszystkie mięśnie były naprężone łapy przygniatały się do ziemi i po chwili odskakiwały.Z daleka można by rzec,że to profesjonalistka.Po tej bieganinie wskoczyła na zająca wbiła w niego pazury i przyciągnęła do siebie.Później wbiła kły w jego żyły,a on powoli zdychał.
-Mogę być z siebie dumna- Uśmiechnęła się do siebie.Tamu nie była pewna siebie,ale jak jej się coś udało to wiedziała,że może być z siebie zadowolona.Po zjedzonym posiłku wróciła w miejsce zamieszkania jej małej rodzinki.Właśnie się przebudzili.Gdy Jasiri się tylko przeciągnął lwiczka podbiegła do niego i krzyknęła zadowolona do ucha:
-Cześć braciszku!
-Yyy...musisz tak krzyczeć w ogóle kiedy ty wstałaś?
-Aaa jakiś czas temu i odkryłam super miejsce muszę ci je pokazać i przy okazji upolowałam zająca i to całkiem sama ha!-Specjalnie chwaliła się bratu,żeby się z nim droczyć.
-Oj tam oj tam co jest trudnego w upolowaniu zwykłego zająca.
-Uwierz mi ty byś nie dał rady-I wystawiła mu język.
-Osz ty!-I powalił siostrę,a po chwili oboje zaczęli się śmiać.
-Dobrze dzieci spokój-Odrzekła Uzuri,która również się śmiała.
-Mamo muszę pokazać Jasiremu super miejsce możemy tam iść?
-Poczekajcie chwile-Lwica obwąchała teren-Czuje coś dziwnego dzisiaj lepiej nigdzie nie idźcie.
-Ale mamo przecież nic się nie stanie nie przesadzaj!-Krzyczały lwiatka.
-Dobra,dobra dziś nigdzie nie idziecie i koniec kropka.Tamu czy podczas swojego spaceru nie widziałaś nic podejrzanego?
-Nie wszystko było normalnie.
-Hmmm-Kremowa chwilę się zastanawiała.
-Musimy iść do Akilego szybko!
-Ooo super w jego baobabie zawsze jest ciekawie.
I cała trójka zmierzała w kierunku wielkiego drzewa na którym mieszkał mandryl.Uzuri przez całą drogę rozglądała się lecz nie widziała nikogo podejrzanego.Po jakimś czasie dotarli.
-Dzień dobry Akili- Powiedziała Uzuri,a lwiątka zaraz po niej.
-O dzień dobry kochani!Co was sprowadza w ten piękny ciepły poranek?
-Mamy pewien problem.Na Rajskiej Ziemi chyba ktoś się zadomowił.Nie widziałam nikogo,ale coś przeczuwam czy wiesz kto to może być?
-Hmmm....duchy przodków dawały jakieś znaki,ale to już dawno widzę,że dopiero teraz się to spełnia-mówił pod nosem jak by do siebie po chwili jednak krzyknął-Musicie na siebie uważać ktoś się tu czai i chyba nie jest przyjacielem niestety nie wiem kto to.
-Mamy się bać?
Mandryl odpowiedział przytaknięciem.
-No dobrze...dziękujemy za informacje będziemy ostrożni.
-Nie ma za co do zobaczenia!
Gdy wychodzili Akili zawołał Tamu,która wychodziła ostatnia.
-Tamu zapamiętaj,że duchy przodków zaplanowały dla ciebie inną przyszłość niż ci się wydaje.Będziesz miała jeszcze duże znaczenie dla świata.
Lwiczka nic nie odpowiedziała tylko patrzyła na niego pytająco i po chwili odeszła.
-Kiedyś zrozumiesz...-Powiedział sam do siebie.
Rodzina nieco niespokojna wracała do domu.Uzuri,która jak zawsze panikowała bala się,że gdy zaatakują ją jakieś silne lwy ona nie da rady obronić swoich dzieci.Gdy już wrócili zastali tam niemiłych gości,a były to hieny!Całe stado rozgościło się jak u siebie i pozajmowały cały teren.Uzuri była zszokowana,a jednocześnie zła.
-Co tu się dzieje?!
I dopiero wtedy hieny ich zauważyły.Jedna powoli do niej podchodziła była największa z nich wszystkich więc to pewnie przywódca.Okrążyła ich,a po chwili krzykneła:
-Na nich!
Lwica nie mogła pokonać całego stada tych psów dlatego wzięła dzieci w pysk i uciekła.
-Ha ha ha-śmiały się złośliwie-i nie wracaj tu kotku ha ha ha!
Uzuri wraz z dziećmi dobiegła do granicy i stała tam bezruchu nie odzywając się.
-I co teraz będzie?-Spytał Jasiri.
-Nie wiem synku nie wiem....
Koniec!Nareszcie!Myślałam,że nigdy tego nie skończę bo uwierzcie nie chciało mi się tego pisać od nowa,ale jest i jakoś tam wyszło.To pa pa:****