W poprzednim rozdziale...
Mfalme odwiedza Słoneczną dolinę i dowiaduje się od króla Bory,że dziwne stwory zwane ''oni'' z królową na czele chcą zniszczyć całą Lwią ziemie i nie tylko.Dowiaduje się również o magach i wybrańcach oraz o avatarce. Jeśli nie przeczytałeś poprzedniego rozdziału zajrzyj do niego,ma tytuł:Problemy ;)
Na Lwiej skale był straszny tłok,wszystkie lwice biegały w te i we wte zajmując się swoimi sprawami. To wszystko przez to,że zbliżała się pora sucha i każdy chciał się do niej jak najlepiej przygotować,aby później nie zdychać z głodu i pragnienia.Tamu krzątała się pomiędzy stadem nie mogąc znaleźć swojego przyjaciela Waziego,który obiecał,że zaraz wróci,a od tamtego czasu minęło jakieś 40 min.
-Halo,przepraszam?-Krzyczała lwiczka do miodowej lwicy,która w ogóle nie zwracała na nią uwagi-Mogę przejść??!
-Ach oczywiście,a kogo szukasz widzę,że od jakiegoś czasu się tu kręcisz?
-Tak bo zgubiłam przyjaciela.
-To może jest przy tamtym zbiorowisku...chyba właśnie król wrócił i coś ogłasza...chodź ze mną słońce,żebyś się nie zgubiła.
-No dobrze proszę pani
Gdy tylko zbliżyły się do tłumu niebieska zobaczyła swojego przyjaciela i szybko do niego podbiegła.
-No gdzieś ty był,szukałam cię tyle czasu??!!
-Nie denerwuj się mała...twój tatulek ogłasza coś ważnego,ale chyba gada jakieś głupoty.
-Po pierwsze ile razy mam ci powtarzać,żebyś nie mówił do mnie mała bo wcale nie jestem...mała,a po drugie co ogłasza?
-No sama posłuchaj...mała-Na pysku lwiaka pojawił się złośliwy uśmieszek i już po chwili dostał kuksańca w ramię od lwiczki.
-...są to potwory,którym zależy tylko na naszej śmierci i prędzej czy później nas dopadną.Teraz musimy się chronić...trzeba uważać na dzieci oni mogą pojawić się w każdej chwili.Nie myślą logicznie przyjdą tu tylko i wyłącznie po to,żeby was zabić.bo kieruje nimi tylko jedna osoba czyli ona.Tylko wtedy gdy ich królowa umrze reszta się podda.Będziemy musieli złączyć siły ze Słoneczną doliną.Król Bora powiedział,że spróbuje również namówić inne ziemie,aby utrzymały z nami sojusze i walczyły po naszej stronie-po tych słowach króla było słychać różne szepty,stado było widocznie bardzo zdziwione tym nagłym przypływem informacji-Proszę jeszcze o uwagę mam jeszcze coś ważnego do powiedzenia!-Król opowiedział swoim poddanym o magach,wybrańcach i avatarce,przekazał wszystko tak jak mu to powiedział Bora,a na końcu kazał wysłać wszystkie lwiątka do szamana.
Tamu szła razem z Wazim,Jasirim i Moto. Zbliżając się do baobabu szli w ciszy. lwiczka zaczęła rozmowę:
- Jeśli te wszystkie moce naprawdę istnieją to już wiemy co oznaczały te dziwne znaki.
-Jakie znaki?-Spytał wyraźnie zaciekawiony Jasiri.
-Tamu!-Krzyknął Wazi.
-Ojej!Przepraszam-Niebieska dopiero teraz zorientowała się,że powiedziała to przy Jasirim,który nie był niczego świadomy.
-To o co chodzi...powiedzcie w końcu?!
-Yyy wyjaśnimy ci wszystko później,jak już wrócimy z baobabu.
-Ugh...no dobra niech wam będzie.Jak, zwykle tylko ja nie jestem wtajemniczony.
Po tej wymianie zdań wszystkie lwiątka w tym Tamu i jej przyjaciele dotarli do baobabu szamana. Akili potwierdził słowa króla i zaczął badać lwiątka i sprawdzać czy mają jakieś moce.Okazało się,że połowa z nich w przyszłości może zostać magami.Na koniec zostali tylko Tamu,Moto i Wazi. Zanim Akili przeszedł do badań,powiedział:
-No i wasza trójka...ojejku to jest chwila prawdy.
-Ale o co chodzi?
-O to,że ja wcale nie muszę was badać bo już wiem kim jesteście.
-Mamy jakieś super moce?!-Wazi podskoczył z radości.
-Och spokojnie muszę wam wszystko wyjaśnić...lepiej usiądźcie...to chwilę potrwa.....
No więc historia magii jest naprawdę długa i wasz król lub ojciec-i w tym momencie spojrzał na Tamu-powiedział to w naprawdę bardzo skróconej wersji.Opowiadał,że są magowie,którzy dzięki swoim mocom będą mogli walczyć z nimi,ale istnieje na tym świecie 8 lwów,którzy mają stawić czoło jej czyli królowej.Jeśli ją pokonają to oznacza,że lwy wygrają,ale jeśli to ona pokona ich to już nie będzie tak wesoło.Bo wtedy zapanuje nad całym światem i już nikt nigdy jej nie pokona. Będzie rządzić okrutnie.Jest to najpodlejsza istota jaka żyje na tym świecie i choć nikt nigdy jej tak naprawdę nie widział to chodzą różne plotki.Niektórzy uważają,że wygląda ona jak zwykła lwica tylko ma naprawdę silne moce.Inni twierdzą,że wygląda jak jakieś nienaturalne zjawisko,a jeszcze inni uważają,że jest ona po prostu cieniem.Jakimś duchem lub zjawą,która w każdym momencie może być przy nas,a my nawet o tym nie wiemy.Dlatego chyba wiadome jest,że cały świat teraz jest w łapach tych ośmiu lwów,które nawet nie są jeszcze dorosłe.To właśnie ta 8 jest wybrańcami,a w tym jedna lwica jest avatarką i to ona ma znaleźć resztę wybrańców.To ona będzie władała tymi wszystkimi żywiołami i jako jedyna będzie posiadała moc wody.Natomiast reszta lwów będzie miała resztę żywiołów czyli jeden lew będzie miał moc ognia, drugi ziemi itd.Rozumiecie na razie?
-Yhy...
-Przejdźmy dalej.Wybrańcy są tak jakby patronami danego żywiołu i kiedy odkryją ten żywioł na ich ciele pojawi się symbol danej mocy.Z czasem każdy mag pozna historię swojego ''daru'' im więcej będzie umiał czarować tym bardziej będzie zagłębiał się w historię tej magii.
-No dobrze,ale po co nam to wszystko do wiadomości?
-Ponieważ to wy jesteście wybrańcami.
-Że co proszę?-Spytała nagle Tamu.
-Tak,a ty Tamu jesteś avatarką...to właśnie to jest twoim przeznaczeniem.
-Ale,ale...-Lwiczka nic więcej nie mogła z siebie wydusić-ss..skąd to wiesz Akili?
-Od gwiazd oraz od duchów przodków...po za tym chodźcie muszę wam coś pokazać-Cała trójka podążyła za szamanem.
Po chwili zeszli z drzewa i udali się w głąb dziwnych gałęzi gdy przez nie przeszli im oczom ukazało się małe jeziorko.
-No podejdźcie bliżej-Małpa zachęcała ich machnięciem ręki.
-Yyyy tu nic nie ma,to zwykła woda.
-Och Wazi przyjrzyj się.
Lwiątko pochyliło głowę tak,że o mało co nie wpadło do wody i już po chwili jego oczom ukazał się złoty lew.Był dosłownie cały złoty: złota sierść,grzywa oraz oczy.Uśmiechał się do niego lekko,ale po chwili zniknął.Zarz po tym lwiak unosił się,a z jego oczu wydobywały się promienie słoneczne.Reszta patrzyła na niego z otwartymi buziami oprócz Akilego,który się uśmiechnął.Na jednym z boków lewka pojawił się symbol słońca,który zaświecił ostatni raz,a potem lwiak upadł na ziemię.Ocknął się i wstał przez chwilę ledwo się utrzymywał na łapach,ale zaraz doszedł do siebie,a na jego pysku pojawił się uśmiech.
-Ale super!-Krzyknął.
-No widzisz mówiłem,że jesteś wybrańcem-Akili wskazał palcem na bok lwiaka.
Wazi przetarł symbol łapą,a po chwili dodał:
-Ale to znaczy,że jaką mam moc? W odbiciu widziałem złotego dużego lwa,który miał i złotą sierść i grzywę i oczy.On...uśmiechnął się do mnie,a po chwili zniknął i zaczęło się.Kim był ten dziwny lew i jaką mam moc?
-Twoja moc to światło...jasność.Możesz kierować dniem oraz słońcem,możesz też używać tej mocy przy walce jeśli się jej nauczysz.A ten lew w odbiciu to Wokovu czyli pierwszy lew,który dostał dar światłości będzie to twój przewodnik duchowy.
-Co to przewodnik duchowy?-Spytała Tamu.
-To ktoś kto chroni i wspiera twoją dusze.Mają go tylko wybrańcy normalne lwy ich nie potrzebują.
-Dobrze to teraz ty Moto...podejdź tu.
Pomarańczowy nieśmiało podchodził do jeziorka.Lekko wychylił głowę w stronę swojego odbicia,a jego oczom ukazała się pomarańczowa lwica,która promiennie się do niego uśmiechała.Gdy zniknęła z lwiakiem stało się dokładnie to samo co z Wazi,a na jego boku pojawił się czarny symbol płomienia,który na pomarańczowej sierści moto było doskonale widać. Lwiak po chwili upadł na ziemię.
-Mi też ukazała się jakaś patronka tak samo jak Waziemu tylko,że moja była lwicą i miała pomarańczową sierść.Kim była i jaki ja mam żywioł?
-Zapewne była to Jua...patronka żywiołu ognia,a biorąc pod uwagę to,że na twoim boku jest symbol płomienia oznacza to,że masz moc ognia czyli jeden z głównych żywiołów.Jest bardzo silny.
-Naprawdę?
-Tak...no to teraz Tamu...yy...chłopcy idźcie do mojego baobabu,a my zaraz wrócimy.
-Nooo dobrze.
Niebieska podeszła do jeziorka.
-Przypatrz się-powiedział mandryl.
Lwiczka pochyliła głowę nad jeziorem,a jej oczom ukazał się okropny widok.W wodzie było widać walczące lwy,hieny biegające i śmiejące się.Na całej ziemi była pustka,tylko kilka wyschniętych drzew.Połowa lwic leżała martwa,a ich ciała były zmasakrowane.Na niebie było widać czarne wielkie oczy oraz przerażający uśmiech,który patrzy na cały świat z pogardą,a reszta istot,która to widzi ucieka jak najdalej.Tamu gdy się ocknęła krzyknęła głośno i straciła równowagę przez co wpadła do jeziora.Gdy się zanurzyła zobaczyła inną lwicę przed nią,z wrażenia otworzyła pysk i zakrztusiła się wodą,dlatego jak najszybciej się wynurzyła,a Akili pomógł jej wyjść. Lwiczka przez chwilę kaszlała,a potem upadła na suchą glebę.Mandryl jeszcze nigdy nie widział lwiczki w tak złym stanie.Po chwili ciszy postanowił się odezwać:
-Tamu...co..cco widziałaś?-Niebieska przez dłuższą chwilę nie odpowiadała tylko patrzyła pusto w wodę.
Po chwili zdołała wyszeptać:
-To był koszmar...
-Aaa coś więcej?
-Akili daj mi święty spokój!-krzyknęła i ze łzami w oczach odbiegła.
Po jakimś czasie dobiegła do wysokiej skały,lwiczka postanowiła się na nią wspiąć.gdy się wspięła jej oczom ukazał się piękny w... ta skała była wyższa od Lwiej.Niebieska podziwiała widoki.Było stąd widać wszystko co jest już poza Lwią ziemią czyli lasy,jeziora,a dalej również i Rajską ziemię. W blasku księżyca ten krajobraz był oszałamiający.Po nasyceniu się tym pięknym widokiem lwiczka westchnęła:
-Och...duchy przodków co ja mam zrobić?Czy to prawda,że jestem avatarką i mogę nauczyć się wszystkich żywiołów? Jeśli tak to czemu w wodzie nie ujrzałam swojego strażnika tylko jakiś koszmar,który może się okazać przyszłością?Kogo mam się poradzić...co mam robić?Proszę pomóżcie mi...to wszystko mnie przerasta.
-Mnie się możesz poradzić
-Hyy?! Kto to powiedział?
-Ha ha ha to ja!-Lwiczka obejrzała się i ujrzała niebieską lwicę uśmiechającą się do niej.Była to ta sama lwica,którą ujrzała pod wodą.
-Kkkim jesteś?
-Twoim przewodnikiem duchowym.
-Czyli jesteś duchem?
-Tak
-Aaaaa!-Lwiczka potknęła się i prawie spadłaby z tej wielkiej skały,ale ktoś ją złapał.
-Ha ha ha twoja reakcja pobiła wszystko...przecież nie jestem takim duchem z opowieści dla lwiątek,nic ci nie zrobię.
-Ufff to dobrze bo mój brat Jasiri kiedyś mnie straszył i...
-Wiem.
-Skąd wiesz?
-Bo obserwuje cię odkąd się urodziłaś.Byłam przy tobie ciągle...wtedy kiedy twój ojciec cię pobił i kiedy się wyprowadziłaś.Byłam przy tobie zawsze i będę do końca twojego życia.Nazywam się Maji.
-Wow.A ja Tamu.
-Przecież wiem!Ha ha ha
-No tak to skoro znasz mnie od zawsze to czemu dopiero teraz mi się objawiasz?
-Ponieważ dopiero teraz dowiedziałaś się o swojej mocy i ja muszę cię wesprzeć.Sama kiedyś miałam moc wody.
-No przecież wiem skoro jesteś moją strażniczką.
-Mądra lwiczka.
-No,ale to ja naprawdę jestem avatarką?
-Tak jesteś i masz bardzo ważną misje do wykonania.
-Tak wiem,ale skąd ta pewność,że się zgodzę może ja nie chcę umierać?
-A skąd ta pewność,że umrzesz?
-No proszę cie mam się zmierzyć z najpodlejszą istotą jaka istnieje i do pomocy mam tylko jakieś żywioły oraz inne lwy.
-No właśnie...żywioły i to nie ''jakieś'' żywioły tylko najpotężniejsze moce jakie istnieją,więc mając je wszystkie jesteś równą rywalką jej.Podczas podróży nauczysz się wszystkiego od najlepszych magów tak samo jak twoi przyjaciele.Wydaje mi się,że masz duże szanse .
-A co z moją rodziną mogę jej już nigdy nie zobaczyć.
-I właśnie,dlatego duchy przodków ciebie wybrały jako avatarke .Wiedzą,że możesz się poświęcić.
-Yhy,ale chyba wiedzą też jak bardzo kocham swoją mamę i brata.
-Owszem wiedzą,ale tutaj ważą się losy świata.Jeśli od nich nie odejdziesz oni zginą...widziałaś ten obraz w jeziorze.
-Tttak...ale
-No właśnie to była przyszłość
-Ojejku...
-Pamiętaj,nie będziesz sama wokół masz Waziego i Moto,a znajdziesz przecież inne lwiątka.Więc decyzja należy do ciebie ja cię do niczego nie zmuszę,ale pamiętaj jeśli nie ty i 7 innych lwów świat przestanie istnieć,a teraz podejdź tu-Niebieska wykonała polecenie.
Maji przyłożyła łapę do jej czoła,a lwiczka zaczęła się unosić.Po chwili na jej czole ukazały się dwa delfiny które połączone tworzyły symbol wody.Po chwili lwiczka upadła z hukiem na ziemię.
-Nareszcie dowiedziałaś się o swoje mocy.Pamiętaj co ci powiedziałam i zastanów się nad tym dobrze.Jeśli będziesz potrzebowała pomocy to zawsze do usług.Pamiętaj też,że Akili wszystko wie i zawsze może ci coś wytłumaczyć i poprowadzi was jeżeli zdecydujecie się na tą podróż.Do zobaczenia!-Lwica zniknęła.
-Do zobaczenia Maji.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Uwaga uwaga!To chyba najdłuższy rozdział jaki napisałam!Mam nadzieje,że wam się podoba bo bardzo długo nad nim pracowałam,ale wyszło w 85 % tak jak chciałam,więc jestem z siebie dumna.Proszę piszcie komentarze bo powtarzam po raz setny,że to mnie bardzo motywuje!Nareszcie blog się rozkręca i historia tak naprawdę dopiero się zaczyna:D
Całuję,Tamu lion :***
czwartek, 7 lipca 2016
poniedziałek, 4 lipca 2016
#9 Problemy
W poprzednim rozdziale...
Tamu spędza cały poranek na baobabie u Akilego. Dowiaduje się bardzo dużo ciekawych rzeczy na temat dawnych władców Lwiej ziemi.Jeśli nie przeczytałeś poprzedniego rozdziału zajrzyj do niego.Ma tytuł:Przemyślenia;)
Nastał świt na Lwiej ziemi.Ciepłe promienie słońca wlatywały do królewskiej groty.Potężny, kasztanowy lew krzątał się tam i wyglądał na bardzo zmartwionego.Był to Mfalme. Wyszedł na czubek Lwiej skały i przyglądał się wschodzącemu słońcu.
-Pfff-prychnął-I co teraz powinienem poprosić dawnych władców o pomoc?I nagle zdarzy się cud,a moje zmartwienia znikną?Jaki pajac w to wierzy...ach no tak całe moje stado.
-Widzę,że narażasz się na gniew pradawnych władców-Usłyszał znajomy głos za plecami.Była to Uzuri. Powoli podeszła do lwa i stanęła obok niego.
-Ty też w to wierzysz?
-Oczywiście,że tak...duchy przodków często nam pomagają. Choć my wcale tego nie widzimy.To,że nie robią wszystkiego za nas nie oznacza,że nam nie pomagają.One ciągle są przy nas.
-Yhy
-Oh...z resztą nieważne.A co cie tak dręczy królu ?-W ostatnim słowie wypowiedzianym przez lwicę było słychać pogardę.
-Nie musi cię to interesować
-Czyżby?Wydawało mi się,że jestem królową...ale jak nie to okej, sam sobie radź.
-Ugh...chodzi o problemy na Lwiej ziemi. Chyba widzisz jak źle się dzieje.Hieny zajmują wszystkie wolne tereny i niedługo zaczną się buntować przeciwko nam.One są wredne i głupie.Do tego nadchodzi pora sucha i znowu zacznie się walka o jedzenie i picie,a lwice będą między sobą walczyć.Na Lwią ziemię nadchodzą złe czasy i obydwoje dobrze o tym wiemy.Dodatkowo Haraka w ogóle nie chcę się uczyć i nic nie rozumie z naszych wspólnych lekcji.Wszystko się sypie.
-Tak doskonale o tym wiem i to już od dawna tylko ty jakoś nic z tym nie robisz już od dłuższego czasu.Hieny trzeba wygonić...do pory suchej się przygotować,a Haraka musi wziąć się za naukę bo jak tak dalej pójdzie to będzie gorszym królem od ciebie!
-Przepraszam cię bardzo,ale ja jestem bardzo dobrym królem!
-Może lepiej się odsunę bo nie ma miejsca na twoje ego...ha ha ha
-Oh idę zawołać straż niech wygonią te wredne,brudne,głupie kundle.
-To ja idę z lwicami na duże polowanie,żeby się przygotować do pory suchej.
I takim sposobem oboje rozeszli się w inne strony.
***
Po południu wszystkie obowiązki zostały zrobione.Król miał chwilę odpoczynku.Wylegiwał się na jednej ze skał. Oglądając niebo zauważył nadlatującą w jego stronę Zizi. Ptak wylądował obok niego i zaczął mówić:
-Panie właśnie spotkałam majordomusa Słonecznej doliny i przekazał mi,że król Bora chce się z panem spotkać-Słoneczna dolina to jedyna ziemia z którą Lwia ziemia nie była pokłócona.Wynika to z tego,że władca tamtejszego miejsca jest bardzo wyrozumiały i utrzymuje dobre kontakty ze wszystkimi.
-Oh, naprawdę?To dziwne rzadko mnie wzywa...tylko wtedy gdy dzieje się coś poważnego.No cóż...pójdę do niego jutro o świcie-Powiedział jakby nigdy nic i kontynuował swoje wylegiwanie się.
-Ale królu to podobno bardzo pilne...-Zizi powiedziała cicho bojąc się reakcji władcy.
-Czy wy wszyscy dacie mi kiedyś chociaż chwilę spokoju?!Dobrze już idę.Tylko to daleko...przecież jak wrócę będzie nadchodził świt...
-O to pan ma się nie martwić.Król Bora powiedział,że może pan u nich przenocować i wrócić jutro.
-No dobrze...idę powiedzieć Uzuri.
Po oznajmieniu swojej żonie,że wychodzi w sprawach służbowych Mfalme wyruszył do Słonecznej doliny. Podróż tam jest bardzo długa,dlatego do granic tej pięknej ziemi dotarł dopiero po 3 godzinach kiedy robiło się już ciemno.Gdy dotarł do tronu pary królewskiej ujrzał już kremowego lwa z ciemną grzywą i niebieskimi oczami.
-Dzień dobry Mfalme! Kupę lat od ostatniego spotkania w ogóle mnie nie odwiedzasz!-Król zaśmiał się.
-Ty przecież też możesz do mnie zajrzeć w każdej chwili ha ha ha!Tak właściwie chciałem do ciebie przybyć jutro,ale Zizi powiedziała mi,że to bardzo pilne.
-Tak to bardzo ważne,ale może chodźmy gdzie indziej-Lew znacząco spojrzał na swoje stado lwic,które było widocznie zmieszane całą tą sytuacją.
-Oczywiście.
Oddalili się nad wodopój,który o tej porze był opuszczony i jedynie przebywała tam mała zebra,która zaraz uciekła.
-To co miałeś mi ważnego do powiedzenia?-Mfalme zaczął rozmowę.
-Otóż twoje jak i moje stado oraz wszystkie inne są w wielkim niebezpieczeństwie.Musimy złączyć siły i walczyć! Nie możemy tak bezczynnie stać-Krzyczał walecznym głosem bohatera i dumnie wypiął pierś.
-Yyy może najpierw wytłumaczysz mi co się dzieje?-Bora miał to do siebie,że mówił strasznie chaotycznie i trudno było go zrozumieć.Był trochę niepoważny.
-No tak,tak masz racje.Wybacz ten nagły wybuch emocji.Chodzi o nich,o te wstrętne potwory,które zbliżają się do nas i chcę nas zniszczyć.
-Przejdź do sedna,ponieważ nie do końca wiem kim są oni.
-Nikt ich nie nazwał,dlatego mówi się na nie oni.Jest to niby zwykłe stado lwów,które przyjdą do ciebie i powiedzą,że szukają schronienia,a tak naprawdę chcą zniszczyć ci wszystko co się rusza.Nie są żywi więc tak naprawdę nie można ich zabić.Wbijają ci kły i uwaga! Wcale nie wysysają ci krwi jak jakieś wampiry z opowieści dla małych lwiątek...tylko wsysają wszystkie twoje wnętrzności.Najgorsza jest ich królowa...najpotężniejsza,która włada nad wszystkim,a jej stado jest jak prywatne marionetki.Jej też nikt nie nazwał,ponieważ nie ma słowa,które określałoby jej podłość.To po prostu ona. Brrr na samą myśl przechodzą mnie ciarki.
-Że co? Przecież to jakiś absurd! Nie istnieje coś takiego.
-Istnieje!A myślisz,że jak zmarł twój ojciec? Przecież sam wiesz,że jak byłeś mały poszedł na wojnę i z niej nie wrócił.To była wojna z nimi. Teraz również należy do ich stada i jest poddanym jej.To ona go zabiła.
-Naprawdę?
-Tak...niestety
-I nie można zabić tych potworów?
-Oh, można,ale jest to bardzo trudne.Mają tylko jeden czuły punkt. Znajduje się on na tylnej łapie.Tam mają symbol,który ona im nadała.
-I będziemy z nimi walczyć?
-No my po części tak...z jej stadem,ale mam jeszcze coś do powiedzenia.To już nie jest takie straszne.Otóż jest przepowiednia,że istnieje lwiczka,która ma bardzo silną moc i da rade pokonać ją i jej stado.Podobno jest avatarką,a w wraz z nią stanie do walki 7 innych lwów,które również mają moc.
-Ale jaką moc? O czym ty mówisz?
-Bo w moim i twoim stadzie są lwiątka,które mają przodków obdarzonych wielkimi darami. Kiedyś istniało 8 żywiołów.Najważniejsze to woda,ogień,powietrze i ziemia,ale są też pioruny,światło,ciemność i krew.A avatarka to taka lwiczka,która posiada wszystkie te żywioły,ale jej głównym, jest woda.
-Dlaczego akurat woda?
-Ponieważ ta moc jako jedyna wyginęła i istnieją na świecie tylko dwa lwy,które ją posiadają i jedną z nich jest właśnie avatarka.
-A druga,która posiada tą moc?
-To mag,który jako jedyny może nauczyć ją wszystkich tajników tej mocy.
-Zaraz,zaraz,zaraz czyli,że w moim stadzie znajdują się lwiątka,które mają moc powietrza,ognia,ziemi,krwi,ciemności,jasności i piorunów?
-Tak, i mogą też się znajdować wybrańce czyli te,które mają stawić czoło jej.A nawet i avatarka...nikt nie wie kto nią jest nawet ona sama.
-A jak mamy rozpoznać,które są tymi wybrańcami?
-Ponieważ gdy się dowiedzą o swojej mocy pojawi się na ich ciele symbol odpowiadający temu żywiołowi.Normalnemu magowi to się nie przytrafi.Oni są tak jakby...patronami tych żywiołów,rozumiesz?
-Uch...chyba tak.
-Gdy jutro wrócisz do swojego królestwa ogłoś to stadu i zabierz wszystkie lwiątka do szamana.W moim stadzie są nawet dorośli magowie więc niektórzy będą mogli dołączyć do twojego stada,aby nauczać tych młodszych.Jeśli oczywiście chcesz.
-Dobrze spokojnie muszę się nad tym zastanowić.
-Rozumiem...na razie prześpij się z tym.To dość dużo informacji jak na jeden dzień. Chodź do jaskini,znajdę dla ciebie wygodne miejsce do spania.Jutro obmyślimy plan,ponieważ niedługo oni mogą się tu zjawić.Oczywiście teraz musimy utrzymywać stały kontakt.
-Oczywiście,ale na razie chodźmy spać...
-Jasne ha ha ha
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Hej,hej.hej żyje i nie umarłam!Przychodzę do was (w końcu) z nowym rozdziałem gdzie jak widać dużo się dowiedzieliście.To właśnie są te ktosie o których mówiłam jakiś czas temu.Podoba wam się pomysł z nimi?To właśnie będą główne czarne charaktery no i oczywiście ona.Gdy już się pojawi w opowiadaniu dowiecie się o niej więcej na razie to dopiero wstęp.Zostawcie po sobie komentarz i koniecznie powiedzcie mi co myślicie o nich! Teraz rozdziały powinny pojawiać się częściej.Przepraszam,że w tym są praktycznie same dialogi,ale rozumiecie ktoś musiał opisać o tych tajemniczych potworach i jak widzicie tym kimś jest nowa postać czyli król Bora.Jeszcze sama nie wiem czy będzie on ważną postacią na blogu. Ale jak myślicie skąd Bora wie o tym wszystkim?No to tyle mam do powiedzenia.Aaa no tak zapomniałam o jednym...już od długiego czasu jak widzicie mam nowy szablon i nagłówek.który wykonała wspaniała,niesamowita i cudowna Nalusia Król lew!Jeszcze raz bardzo ci dziękuje.A no i jeśli jeszcze ktoś nie zajrzał na mojego nowego bloga to serdecznie zapraszam:Klik
Pozdrawiam,Tamu lion :***
Tamu spędza cały poranek na baobabie u Akilego. Dowiaduje się bardzo dużo ciekawych rzeczy na temat dawnych władców Lwiej ziemi.Jeśli nie przeczytałeś poprzedniego rozdziału zajrzyj do niego.Ma tytuł:Przemyślenia;)
Nastał świt na Lwiej ziemi.Ciepłe promienie słońca wlatywały do królewskiej groty.Potężny, kasztanowy lew krzątał się tam i wyglądał na bardzo zmartwionego.Był to Mfalme. Wyszedł na czubek Lwiej skały i przyglądał się wschodzącemu słońcu.
-Pfff-prychnął-I co teraz powinienem poprosić dawnych władców o pomoc?I nagle zdarzy się cud,a moje zmartwienia znikną?Jaki pajac w to wierzy...ach no tak całe moje stado.
-Widzę,że narażasz się na gniew pradawnych władców-Usłyszał znajomy głos za plecami.Była to Uzuri. Powoli podeszła do lwa i stanęła obok niego.
-Ty też w to wierzysz?
-Oczywiście,że tak...duchy przodków często nam pomagają. Choć my wcale tego nie widzimy.To,że nie robią wszystkiego za nas nie oznacza,że nam nie pomagają.One ciągle są przy nas.
-Yhy
-Oh...z resztą nieważne.A co cie tak dręczy królu ?-W ostatnim słowie wypowiedzianym przez lwicę było słychać pogardę.
-Nie musi cię to interesować
-Czyżby?Wydawało mi się,że jestem królową...ale jak nie to okej, sam sobie radź.
-Ugh...chodzi o problemy na Lwiej ziemi. Chyba widzisz jak źle się dzieje.Hieny zajmują wszystkie wolne tereny i niedługo zaczną się buntować przeciwko nam.One są wredne i głupie.Do tego nadchodzi pora sucha i znowu zacznie się walka o jedzenie i picie,a lwice będą między sobą walczyć.Na Lwią ziemię nadchodzą złe czasy i obydwoje dobrze o tym wiemy.Dodatkowo Haraka w ogóle nie chcę się uczyć i nic nie rozumie z naszych wspólnych lekcji.Wszystko się sypie.
-Tak doskonale o tym wiem i to już od dawna tylko ty jakoś nic z tym nie robisz już od dłuższego czasu.Hieny trzeba wygonić...do pory suchej się przygotować,a Haraka musi wziąć się za naukę bo jak tak dalej pójdzie to będzie gorszym królem od ciebie!
-Przepraszam cię bardzo,ale ja jestem bardzo dobrym królem!
-Może lepiej się odsunę bo nie ma miejsca na twoje ego...ha ha ha
-Oh idę zawołać straż niech wygonią te wredne,brudne,głupie kundle.
-To ja idę z lwicami na duże polowanie,żeby się przygotować do pory suchej.
I takim sposobem oboje rozeszli się w inne strony.
***
Po południu wszystkie obowiązki zostały zrobione.Król miał chwilę odpoczynku.Wylegiwał się na jednej ze skał. Oglądając niebo zauważył nadlatującą w jego stronę Zizi. Ptak wylądował obok niego i zaczął mówić:
-Panie właśnie spotkałam majordomusa Słonecznej doliny i przekazał mi,że król Bora chce się z panem spotkać-Słoneczna dolina to jedyna ziemia z którą Lwia ziemia nie była pokłócona.Wynika to z tego,że władca tamtejszego miejsca jest bardzo wyrozumiały i utrzymuje dobre kontakty ze wszystkimi.
-Oh, naprawdę?To dziwne rzadko mnie wzywa...tylko wtedy gdy dzieje się coś poważnego.No cóż...pójdę do niego jutro o świcie-Powiedział jakby nigdy nic i kontynuował swoje wylegiwanie się.
-Ale królu to podobno bardzo pilne...-Zizi powiedziała cicho bojąc się reakcji władcy.
-Czy wy wszyscy dacie mi kiedyś chociaż chwilę spokoju?!Dobrze już idę.Tylko to daleko...przecież jak wrócę będzie nadchodził świt...
-O to pan ma się nie martwić.Król Bora powiedział,że może pan u nich przenocować i wrócić jutro.
-No dobrze...idę powiedzieć Uzuri.
Po oznajmieniu swojej żonie,że wychodzi w sprawach służbowych Mfalme wyruszył do Słonecznej doliny. Podróż tam jest bardzo długa,dlatego do granic tej pięknej ziemi dotarł dopiero po 3 godzinach kiedy robiło się już ciemno.Gdy dotarł do tronu pary królewskiej ujrzał już kremowego lwa z ciemną grzywą i niebieskimi oczami.
-Dzień dobry Mfalme! Kupę lat od ostatniego spotkania w ogóle mnie nie odwiedzasz!-Król zaśmiał się.
-Ty przecież też możesz do mnie zajrzeć w każdej chwili ha ha ha!Tak właściwie chciałem do ciebie przybyć jutro,ale Zizi powiedziała mi,że to bardzo pilne.
-Tak to bardzo ważne,ale może chodźmy gdzie indziej-Lew znacząco spojrzał na swoje stado lwic,które było widocznie zmieszane całą tą sytuacją.
-Oczywiście.
Oddalili się nad wodopój,który o tej porze był opuszczony i jedynie przebywała tam mała zebra,która zaraz uciekła.
-To co miałeś mi ważnego do powiedzenia?-Mfalme zaczął rozmowę.
-Otóż twoje jak i moje stado oraz wszystkie inne są w wielkim niebezpieczeństwie.Musimy złączyć siły i walczyć! Nie możemy tak bezczynnie stać-Krzyczał walecznym głosem bohatera i dumnie wypiął pierś.
-Yyy może najpierw wytłumaczysz mi co się dzieje?-Bora miał to do siebie,że mówił strasznie chaotycznie i trudno było go zrozumieć.Był trochę niepoważny.
-No tak,tak masz racje.Wybacz ten nagły wybuch emocji.Chodzi o nich,o te wstrętne potwory,które zbliżają się do nas i chcę nas zniszczyć.
-Przejdź do sedna,ponieważ nie do końca wiem kim są oni.
-Nikt ich nie nazwał,dlatego mówi się na nie oni.Jest to niby zwykłe stado lwów,które przyjdą do ciebie i powiedzą,że szukają schronienia,a tak naprawdę chcą zniszczyć ci wszystko co się rusza.Nie są żywi więc tak naprawdę nie można ich zabić.Wbijają ci kły i uwaga! Wcale nie wysysają ci krwi jak jakieś wampiry z opowieści dla małych lwiątek...tylko wsysają wszystkie twoje wnętrzności.Najgorsza jest ich królowa...najpotężniejsza,która włada nad wszystkim,a jej stado jest jak prywatne marionetki.Jej też nikt nie nazwał,ponieważ nie ma słowa,które określałoby jej podłość.To po prostu ona. Brrr na samą myśl przechodzą mnie ciarki.
-Że co? Przecież to jakiś absurd! Nie istnieje coś takiego.
-Istnieje!A myślisz,że jak zmarł twój ojciec? Przecież sam wiesz,że jak byłeś mały poszedł na wojnę i z niej nie wrócił.To była wojna z nimi. Teraz również należy do ich stada i jest poddanym jej.To ona go zabiła.
-Naprawdę?
-Tak...niestety
-I nie można zabić tych potworów?
-Oh, można,ale jest to bardzo trudne.Mają tylko jeden czuły punkt. Znajduje się on na tylnej łapie.Tam mają symbol,który ona im nadała.
-I będziemy z nimi walczyć?
-No my po części tak...z jej stadem,ale mam jeszcze coś do powiedzenia.To już nie jest takie straszne.Otóż jest przepowiednia,że istnieje lwiczka,która ma bardzo silną moc i da rade pokonać ją i jej stado.Podobno jest avatarką,a w wraz z nią stanie do walki 7 innych lwów,które również mają moc.
-Ale jaką moc? O czym ty mówisz?
-Bo w moim i twoim stadzie są lwiątka,które mają przodków obdarzonych wielkimi darami. Kiedyś istniało 8 żywiołów.Najważniejsze to woda,ogień,powietrze i ziemia,ale są też pioruny,światło,ciemność i krew.A avatarka to taka lwiczka,która posiada wszystkie te żywioły,ale jej głównym, jest woda.
-Dlaczego akurat woda?
-Ponieważ ta moc jako jedyna wyginęła i istnieją na świecie tylko dwa lwy,które ją posiadają i jedną z nich jest właśnie avatarka.
-A druga,która posiada tą moc?
-To mag,który jako jedyny może nauczyć ją wszystkich tajników tej mocy.
-Zaraz,zaraz,zaraz czyli,że w moim stadzie znajdują się lwiątka,które mają moc powietrza,ognia,ziemi,krwi,ciemności,jasności i piorunów?
-Tak, i mogą też się znajdować wybrańce czyli te,które mają stawić czoło jej.A nawet i avatarka...nikt nie wie kto nią jest nawet ona sama.
-A jak mamy rozpoznać,które są tymi wybrańcami?
-Ponieważ gdy się dowiedzą o swojej mocy pojawi się na ich ciele symbol odpowiadający temu żywiołowi.Normalnemu magowi to się nie przytrafi.Oni są tak jakby...patronami tych żywiołów,rozumiesz?
-Uch...chyba tak.
-Gdy jutro wrócisz do swojego królestwa ogłoś to stadu i zabierz wszystkie lwiątka do szamana.W moim stadzie są nawet dorośli magowie więc niektórzy będą mogli dołączyć do twojego stada,aby nauczać tych młodszych.Jeśli oczywiście chcesz.
-Dobrze spokojnie muszę się nad tym zastanowić.
-Rozumiem...na razie prześpij się z tym.To dość dużo informacji jak na jeden dzień. Chodź do jaskini,znajdę dla ciebie wygodne miejsce do spania.Jutro obmyślimy plan,ponieważ niedługo oni mogą się tu zjawić.Oczywiście teraz musimy utrzymywać stały kontakt.
-Oczywiście,ale na razie chodźmy spać...
-Jasne ha ha ha
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Hej,hej.hej żyje i nie umarłam!Przychodzę do was (w końcu) z nowym rozdziałem gdzie jak widać dużo się dowiedzieliście.To właśnie są te ktosie o których mówiłam jakiś czas temu.Podoba wam się pomysł z nimi?To właśnie będą główne czarne charaktery no i oczywiście ona.Gdy już się pojawi w opowiadaniu dowiecie się o niej więcej na razie to dopiero wstęp.Zostawcie po sobie komentarz i koniecznie powiedzcie mi co myślicie o nich! Teraz rozdziały powinny pojawiać się częściej.Przepraszam,że w tym są praktycznie same dialogi,ale rozumiecie ktoś musiał opisać o tych tajemniczych potworach i jak widzicie tym kimś jest nowa postać czyli król Bora.Jeszcze sama nie wiem czy będzie on ważną postacią na blogu. Ale jak myślicie skąd Bora wie o tym wszystkim?No to tyle mam do powiedzenia.Aaa no tak zapomniałam o jednym...już od długiego czasu jak widzicie mam nowy szablon i nagłówek.który wykonała wspaniała,niesamowita i cudowna Nalusia Król lew!Jeszcze raz bardzo ci dziękuje.A no i jeśli jeszcze ktoś nie zajrzał na mojego nowego bloga to serdecznie zapraszam:Klik
Pozdrawiam,Tamu lion :***
Subskrybuj:
Posty
(
Atom
)