W poprzednim rozdziale...
Tamu spędza cały poranek na baobabie u Akilego. Dowiaduje się bardzo dużo ciekawych rzeczy na temat dawnych władców Lwiej ziemi.Jeśli nie przeczytałeś poprzedniego rozdziału zajrzyj do niego.Ma tytuł:Przemyślenia;)
Nastał świt na Lwiej ziemi.Ciepłe promienie słońca wlatywały do królewskiej groty.Potężny, kasztanowy lew krzątał się tam i wyglądał na bardzo zmartwionego.Był to Mfalme. Wyszedł na czubek Lwiej skały i przyglądał się wschodzącemu słońcu.
-Pfff-prychnął-I co teraz powinienem poprosić dawnych władców o pomoc?I nagle zdarzy się cud,a moje zmartwienia znikną?Jaki pajac w to wierzy...ach no tak całe moje stado.
-Widzę,że narażasz się na gniew pradawnych władców-Usłyszał znajomy głos za plecami.Była to Uzuri. Powoli podeszła do lwa i stanęła obok niego.
-Ty też w to wierzysz?
-Oczywiście,że tak...duchy przodków często nam pomagają. Choć my wcale tego nie widzimy.To,że nie robią wszystkiego za nas nie oznacza,że nam nie pomagają.One ciągle są przy nas.
-Yhy
-Oh...z resztą nieważne.A co cie tak dręczy królu ?-W ostatnim słowie wypowiedzianym przez lwicę było słychać pogardę.
-Nie musi cię to interesować
-Czyżby?Wydawało mi się,że jestem królową...ale jak nie to okej, sam sobie radź.
-Ugh...chodzi o problemy na Lwiej ziemi. Chyba widzisz jak źle się dzieje.Hieny zajmują wszystkie wolne tereny i niedługo zaczną się buntować przeciwko nam.One są wredne i głupie.Do tego nadchodzi pora sucha i znowu zacznie się walka o jedzenie i picie,a lwice będą między sobą walczyć.Na Lwią ziemię nadchodzą złe czasy i obydwoje dobrze o tym wiemy.Dodatkowo Haraka w ogóle nie chcę się uczyć i nic nie rozumie z naszych wspólnych lekcji.Wszystko się sypie.
-Tak doskonale o tym wiem i to już od dawna tylko ty jakoś nic z tym nie robisz już od dłuższego czasu.Hieny trzeba wygonić...do pory suchej się przygotować,a Haraka musi wziąć się za naukę bo jak tak dalej pójdzie to będzie gorszym królem od ciebie!
-Przepraszam cię bardzo,ale ja jestem bardzo dobrym królem!
-Może lepiej się odsunę bo nie ma miejsca na twoje ego...ha ha ha
-Oh idę zawołać straż niech wygonią te wredne,brudne,głupie kundle.
-To ja idę z lwicami na duże polowanie,żeby się przygotować do pory suchej.
I takim sposobem oboje rozeszli się w inne strony.
***
Po południu wszystkie obowiązki zostały zrobione.Król miał chwilę odpoczynku.Wylegiwał się na jednej ze skał. Oglądając niebo zauważył nadlatującą w jego stronę Zizi. Ptak wylądował obok niego i zaczął mówić:
-Panie właśnie spotkałam majordomusa Słonecznej doliny i przekazał mi,że król Bora chce się z panem spotkać-Słoneczna dolina to jedyna ziemia z którą Lwia ziemia nie była pokłócona.Wynika to z tego,że władca tamtejszego miejsca jest bardzo wyrozumiały i utrzymuje dobre kontakty ze wszystkimi.
-Oh, naprawdę?To dziwne rzadko mnie wzywa...tylko wtedy gdy dzieje się coś poważnego.No cóż...pójdę do niego jutro o świcie-Powiedział jakby nigdy nic i kontynuował swoje wylegiwanie się.
-Ale królu to podobno bardzo pilne...-Zizi powiedziała cicho bojąc się reakcji władcy.
-Czy wy wszyscy dacie mi kiedyś chociaż chwilę spokoju?!Dobrze już idę.Tylko to daleko...przecież jak wrócę będzie nadchodził świt...
-O to pan ma się nie martwić.Król Bora powiedział,że może pan u nich przenocować i wrócić jutro.
-No dobrze...idę powiedzieć Uzuri.
Po oznajmieniu swojej żonie,że wychodzi w sprawach służbowych Mfalme wyruszył do Słonecznej doliny. Podróż tam jest bardzo długa,dlatego do granic tej pięknej ziemi dotarł dopiero po 3 godzinach kiedy robiło się już ciemno.Gdy dotarł do tronu pary królewskiej ujrzał już kremowego lwa z ciemną grzywą i niebieskimi oczami.
-Dzień dobry Mfalme! Kupę lat od ostatniego spotkania w ogóle mnie nie odwiedzasz!-Król zaśmiał się.
-Ty przecież też możesz do mnie zajrzeć w każdej chwili ha ha ha!Tak właściwie chciałem do ciebie przybyć jutro,ale Zizi powiedziała mi,że to bardzo pilne.
-Tak to bardzo ważne,ale może chodźmy gdzie indziej-Lew znacząco spojrzał na swoje stado lwic,które było widocznie zmieszane całą tą sytuacją.
-Oczywiście.
Oddalili się nad wodopój,który o tej porze był opuszczony i jedynie przebywała tam mała zebra,która zaraz uciekła.
-To co miałeś mi ważnego do powiedzenia?-Mfalme zaczął rozmowę.
-Otóż twoje jak i moje stado oraz wszystkie inne są w wielkim niebezpieczeństwie.Musimy złączyć siły i walczyć! Nie możemy tak bezczynnie stać-Krzyczał walecznym głosem bohatera i dumnie wypiął pierś.
-Yyy może najpierw wytłumaczysz mi co się dzieje?-Bora miał to do siebie,że mówił strasznie chaotycznie i trudno było go zrozumieć.Był trochę niepoważny.
-No tak,tak masz racje.Wybacz ten nagły wybuch emocji.Chodzi o nich,o te wstrętne potwory,które zbliżają się do nas i chcę nas zniszczyć.
-Przejdź do sedna,ponieważ nie do końca wiem kim są oni.
-Nikt ich nie nazwał,dlatego mówi się na nie oni.Jest to niby zwykłe stado lwów,które przyjdą do ciebie i powiedzą,że szukają schronienia,a tak naprawdę chcą zniszczyć ci wszystko co się rusza.Nie są żywi więc tak naprawdę nie można ich zabić.Wbijają ci kły i uwaga! Wcale nie wysysają ci krwi jak jakieś wampiry z opowieści dla małych lwiątek...tylko wsysają wszystkie twoje wnętrzności.Najgorsza jest ich królowa...najpotężniejsza,która włada nad wszystkim,a jej stado jest jak prywatne marionetki.Jej też nikt nie nazwał,ponieważ nie ma słowa,które określałoby jej podłość.To po prostu ona. Brrr na samą myśl przechodzą mnie ciarki.
-Że co? Przecież to jakiś absurd! Nie istnieje coś takiego.
-Istnieje!A myślisz,że jak zmarł twój ojciec? Przecież sam wiesz,że jak byłeś mały poszedł na wojnę i z niej nie wrócił.To była wojna z nimi. Teraz również należy do ich stada i jest poddanym jej.To ona go zabiła.
-Naprawdę?
-Tak...niestety
-I nie można zabić tych potworów?
-Oh, można,ale jest to bardzo trudne.Mają tylko jeden czuły punkt. Znajduje się on na tylnej łapie.Tam mają symbol,który ona im nadała.
-I będziemy z nimi walczyć?
-No my po części tak...z jej stadem,ale mam jeszcze coś do powiedzenia.To już nie jest takie straszne.Otóż jest przepowiednia,że istnieje lwiczka,która ma bardzo silną moc i da rade pokonać ją i jej stado.Podobno jest avatarką,a w wraz z nią stanie do walki 7 innych lwów,które również mają moc.
-Ale jaką moc? O czym ty mówisz?
-Bo w moim i twoim stadzie są lwiątka,które mają przodków obdarzonych wielkimi darami. Kiedyś istniało 8 żywiołów.Najważniejsze to woda,ogień,powietrze i ziemia,ale są też pioruny,światło,ciemność i krew.A avatarka to taka lwiczka,która posiada wszystkie te żywioły,ale jej głównym, jest woda.
-Dlaczego akurat woda?
-Ponieważ ta moc jako jedyna wyginęła i istnieją na świecie tylko dwa lwy,które ją posiadają i jedną z nich jest właśnie avatarka.
-A druga,która posiada tą moc?
-To mag,który jako jedyny może nauczyć ją wszystkich tajników tej mocy.
-Zaraz,zaraz,zaraz czyli,że w moim stadzie znajdują się lwiątka,które mają moc powietrza,ognia,ziemi,krwi,ciemności,jasności i piorunów?
-Tak, i mogą też się znajdować wybrańce czyli te,które mają stawić czoło jej.A nawet i avatarka...nikt nie wie kto nią jest nawet ona sama.
-A jak mamy rozpoznać,które są tymi wybrańcami?
-Ponieważ gdy się dowiedzą o swojej mocy pojawi się na ich ciele symbol odpowiadający temu żywiołowi.Normalnemu magowi to się nie przytrafi.Oni są tak jakby...patronami tych żywiołów,rozumiesz?
-Uch...chyba tak.
-Gdy jutro wrócisz do swojego królestwa ogłoś to stadu i zabierz wszystkie lwiątka do szamana.W moim stadzie są nawet dorośli magowie więc niektórzy będą mogli dołączyć do twojego stada,aby nauczać tych młodszych.Jeśli oczywiście chcesz.
-Dobrze spokojnie muszę się nad tym zastanowić.
-Rozumiem...na razie prześpij się z tym.To dość dużo informacji jak na jeden dzień. Chodź do jaskini,znajdę dla ciebie wygodne miejsce do spania.Jutro obmyślimy plan,ponieważ niedługo oni mogą się tu zjawić.Oczywiście teraz musimy utrzymywać stały kontakt.
-Oczywiście,ale na razie chodźmy spać...
-Jasne ha ha ha
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Hej,hej.hej żyje i nie umarłam!Przychodzę do was (w końcu) z nowym rozdziałem gdzie jak widać dużo się dowiedzieliście.To właśnie są te ktosie o których mówiłam jakiś czas temu.Podoba wam się pomysł z nimi?To właśnie będą główne czarne charaktery no i oczywiście ona.Gdy już się pojawi w opowiadaniu dowiecie się o niej więcej na razie to dopiero wstęp.Zostawcie po sobie komentarz i koniecznie powiedzcie mi co myślicie o nich! Teraz rozdziały powinny pojawiać się częściej.Przepraszam,że w tym są praktycznie same dialogi,ale rozumiecie ktoś musiał opisać o tych tajemniczych potworach i jak widzicie tym kimś jest nowa postać czyli król Bora.Jeszcze sama nie wiem czy będzie on ważną postacią na blogu. Ale jak myślicie skąd Bora wie o tym wszystkim?No to tyle mam do powiedzenia.Aaa no tak zapomniałam o jednym...już od długiego czasu jak widzicie mam nowy szablon i nagłówek.który wykonała wspaniała,niesamowita i cudowna Nalusia Król lew!Jeszcze raz bardzo ci dziękuje.A no i jeśli jeszcze ktoś nie zajrzał na mojego nowego bloga to serdecznie zapraszam:Klik
Pozdrawiam,Tamu lion :***
Wow! Żyjesz! No, to teraz tylko na kolejny rozdział na Gizie czekam ^ ^
OdpowiedzUsuńWkońcu wróciłaś! Oczekiwałam twego powrotu. Bardzo podobała mi się notka, a zwłaszcza wizyta Mfalmego (czy jakoś tak) na Słonecznej Ziemi. Genialna jest ta wzmianka o NICH. Szczególnie zainteresowała mnie ICH moce. To jest bardzo oryginalny pomysł. Ten cały król Słonecznej Ziemi nie podoba mi się ze względu na to, że tyle wiedział. Oby Mfalme szybko odnalazł tych magów. ( spokojnie zabij mnie) Bora to tajny agent amerykański. Pracuje dla samego Obamy i dostarcza mu infotmacje o NICH. Po czym za zgodą prezydenta dostarcza te informacje swoim sąsiadą.
OdpowiedzUsuńHa ha ha dobre :'D
Usuń